Atmosfera podenerwowania opanowała wszystkie pomieszczenia wokół sali Teatralnej – wiadomo premiera. Jasełka rozpoczęły się solowym utworem – nowej, w stosunku do ubiegłych lat wykonawczyni. Po chwili scenę opanowały zastępy anielskie, było ich tak bardzo dużo – a jak się okazało to jeszcze nie wszystkie anioły, które pokażą się w czasie spektaklu. Przewidywałem, że to jest największa gromada artystów tego spektaklu. Jednak się myliłem, kiedy wchodziła grupa górali, dopiero wtedy scena się zaludniła, wydawało się, że artyście nie pomieszcza się na scenie, zwłaszcza że nie brakowało im dynamizmu w poruszaniu się, tańcach i swobodnym „przebywaniu wśród swoich” co raczej odnosiło się do najmłodszych artystów.
Z każdą minutą spektakl rósł ilością kolorów, dźwięków i nowych artystów. Po przerwie, która trochę się przedłużyła i dzięki temu jako jedyna dała po sobie poznać, że to jest premierowy spektakl, na scenę wkroczyli kolejni tancerze. Prócz tradycyjnych Krakowian i Mazurów były tańce nowoczesne, można powiedzieć baletowe, zarówno w tańcu świetlistych aniołów, jak i dziewcząt tańczących ze wstęgami materiału. Kiedy do sceny dotarł orszak pielgrzymujących do stajenki i trzej królowie wydawało się, że scena nie pomieści większej ilości artystów. Co prawda nie padł zeszłoroczny rekord, kiedy to w czasie koncertu połączonych chórów i orkiestr, niemieckiej i polskiej na scenie występowało 160 artystów, ale tym razem tez było bardzo blisko.
Na stronie internetowej napisano, że szefem jednej z pięciu grup teatralnych przy salezjańskim dziele w Oświęcimiu jest ks. Ryszard Szymeczko. Wszyscy jednak wiemy, że w przygotowaniu Jasełek pierwsze skrzypce gra p. Jolanta Zapała. To dzięki jej zaangażowaniu, pomysłowości i nie ukrywajmy, wielu godzin pracy możemy cieszyć się tak wspaniałymi efektami. Nie odbieram oczywiście nic z pracy i zainteresowania ks. Ryszardowi i księdzu proboszczowi, lecz i oni sami dobrze wiedza ile w tym przedsięwzięciu zawdzięczają p. Joli i innym współpracownikom.
Pierwsze próby w grupach tanecznych rozpoczęły się w połowie listopada, a tuż po tym jak dzieci odebrały paczki od św. Mikołaja, rozpoczęły się próby na scenie, a efekt? Premiera 5 stycznia 2020 roku, trzeba przyjść i zobaczyć – nie dowierzajcie moim słowo, ale zobaczcie sami. Jeszcze w kolejne dwie niedziele jest szansa na zobaczenie tego niepowtarzalnego przedstawienia, dla zainteresowanych odsyłam do plakatu.
Jasełka, które połączyły tradycyjne teksty, utwory i tańce ze współczesnymi utworami i tańcami, które łączą na scenie w charakterze wykonawców: mamy z córkami, ojców z synami, a nawet całe rodziny, debiutantów ze scenicznymi weteranami, łączą nas wszystkich w misteryjnym doświadczeniu świętowania Bożego Narodzenia, wspólnym śpiewaniu i przeżywaniu podstawowych tajemnic wiary. Wspomnę jeszcze o emocjach wyzwalanych w rodzicach podziwiających na scenie swoje pociechy czy widzach przerywających kilkanaście razy spektakl oklaskami, żeby dopełnić obrazu sceny i widowni. To było całe piękno tegorocznych Jasełek: rodzinnego doświadczenia, wspólnego świętowania, tym bardziej że piszę to dziś, 6 stycznia w uroczystość Objawienia Pańskiego, w dniu, w którym w Orszakach Trzech Króli uczestniczą setki tysięcy osób.
Dariusz Bartocha sdb
Foto: Marek Noworyta